Konferencja Narzędzia i techniki pracy w opiece nad niepełnosprawnym ruchowo
Więcej informacji wkrótce!
|
||||||
![]() |
![]() REKLAMA
|
Moja afrykańska misja,
„Moja afrykańska misja” Anny Ginalskiej to książka zupełnie wyjątkowa. Wystarczy przerzucić kilka stron, a lektura wciąga czytelnika bez reszty. I chociaż to dzieło potężne, zagłębiony w opowieści ani przez chwilę nie poczuje znużenia i zachłannie śledzi dalsze koleje losu bohaterki-autorki.
Anna Ginalska w 1975 r. została skierowana do Nigerii, największego i najludniejszego państwa Afryki Zachodniej, jako ekspert Światowej Organizacji Zdrowia. Była ostatnią z Polek zatrudnionych w afrykańskich misjach WHO. Kontrakt początkowo opiewał na dwa lata, tymczasem pracowała ona w Nigerii do listopada 1980 – ponad pięć lat.
Szczegółowa relacja, niemal godzina po godzinie, daje nam odczuć, jakiego rodzaju trud podejmowali pracownicy misji WHO. Bez tej szczegółowości, zadziwiająco obiektywnego i drobiazgowego opisu nie dowiedzielibyśmy się tyle o pracy i życiu codziennym Europejczyka w Afryce w latach 70.
ubiegłego wieku – a także o codziennym życiu, zwyczajach, kulturze i mentalności Afrykanów. Te blisko dwa tysiące (z grubsza licząc) datowanych dziennych zapisków składa się na barwny, panoramiczny obraz życia Anny Ginalskiej w Sokoto, misji, w której uczestniczyła, oraz Nigeryjczyków w tamtym okresie.
Co się składa na ten obraz? W pierwszej warstwie otrzymujemy relację na temat stanu i organizacji opieki zdrowotnej w Nigerii; wplecione są w nią opisy zwyczajów, tradycyjnych form świadczeń medycznych, wstrząsających zaniedbań i biedy. Autorka wie, że jej praca w ramach misji ma doprowadzić do poprawy sytuacji zdrowotnej tubylców, wie jednak, że zmiana ma polegać na adaptacji, a nie na narzuceniu wzorów „cywilizowanego świata”. Przykładem jest kapitalny wątek kształcenia ungwazoma, tradycyjnych położnych.
WHO-wska misja jest realizowana przez międzynarodowy zespół; autorka jest tam jedyną Europejką. Czytelnika zadziwia doskonała współpraca, solidarność, życzliwość, pełna tolerancja dla kulturowych różnic. Opisy służbowo-towarzyskich relacji są żywe i dowcipne, jak to między ludźmi – wzruszające dowody przyjaźni przeplatają się z drobnymi konfliktami. Jednak nie mamy wątpliwości, że cała WHO-wska struktura jest nastawiona na realizację precyzyjnego harmonogramu szkoleń, wizytacji, kursów, ewaluacji – i tu różnice narodowościowe, kulturowe i wyznaniowe się nie liczą.
Źródło: Magazyn Pielęgniarki i Położnej nr 07-08.2010
Autor: Elżbieta Buczkowska
Data dodania: 2012-07-03 20:41:49
Data modyfikacji: 2019-02-22 10:08:23
KomentarzeBądź pierwszym komentującym ten materiał.REKLAMA
|
||||
![]() |
|
|||||
|
||||||
UNIA EUROPEJSKA Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. ![]() |